Tak, właśnie strażnik – bo wystarczyło przekroczyć próg sekretariatu, by poczuć, że pan Jacek Bałys jest kimś znacznie więcej niż tylko sekretarzem Liceum. Dbanie o dokumentację, pomoc w załatwianiu interesów uczniów i nauczycieli, koordynowanie pracy dyrekcji – oczywiście zajmował się tym wszystkim, zawsze skrupulatnie, zawsze na czas i zawsze tak, by wszyscy zainteresowani byli maksymalnie zadowoleni. Ale było coś ponad to – zżycie się z miejscem pracy, wykraczające daleko poza zwykły zakres obowiązków zaangażowanie w szkolną codzienność, widoczna w każdej wykonywanej przez pana Jacka czynności opiekuńczość i życzliwość, jakaś trudno uchwytna czułość, z którą traktował Szkołę...
On tu nie tylko pracował, w nim po prostu zamieszkała duża część ducha Liceum Pijarów. Trudno zresztą się dziwić – w końcu był strażnikiem (raz jeszcze podkreślmy to słowo) tego miejsca od roku 1986 do 2014, przez bez mała trzy dekady – zmieniali się prowincjałowie i dyrektorzy, kolejne roczniki uczniów odbierały świadectwa maturalne, zatrudniali się i zwalniali nauczyciele, a On trwał, zawsze czujny, zawsze gotów pomóc, zawsze uśmiechnięty (choć często był to uśmiech zapowiadający kolejny rozbłysk Jego niezrównanego, inteligentnego, uroczo złośliwego poczucia humoru), zawsze znajdujący chwilę na to, by pogadać a to o historii, a to o polityce, a to o Jego ukochanym wędkowaniu. I ten uśmiech nie znikał nawet wtedy, gdy pan Jacek musiał postawić do pionu jakiegoś nieogarniętego nauczyciela (a w razie potrzeby nie miał żadnego problemu, by każdemu bezlitośnie zmyć głowę) albo gdy miał życzenie po prostu tak po ludzku sobie ponarzekać. Często bywało tak, że zatrudniający się nauczyciel albo składający dokumenty kandydat na ucznia pierwsze słowa w Szkole kierował właśnie do pana Jacka i równie często zdarzało się, że był On ostatnią osobą, z którą się żegnało opuszczając mury Liceum – a dziś przyszło nam pożegnać Jego. I nie możemy się chyba oprzeć wrażeniu, że już na nas czeka – na moment, kiedy przyjdzie nam się zameldować (daj Boże!) w rajskim sekretariacie, z jak zawsze niezmąconym spokojem porządkujący niebiańską dokumentację.