Katyń. Słowo, które dziś coraz mocniej staje się po prostu jeszcze jednym hasłem z podręcznika historii, czymś, o czym trzeba umieć coś napisać na sprawdzianie z II wojny światowej. I może trudno się o to zżymać – taka już jest smutna logika dziejów, że wszystko w nich z wolna okrywa się kurzem, kostnieje w oczywistości i banały.
Ale przecież dla wielu – na przykład z pokolenia nauczycieli dzisiejszych licealistów – Katyń jest czymś więcej: traumą, symbolem, kojarzy się z tym momentem sprzed już ponad trzech dekad, kiedy wreszcie można było mówić prawdę, kiedy Polska wydobywała się spod złogów politycznie motywowanego kłamstwa, kiedy z trudem i bólem próbowaliśmy jako Polacy kształtować wspólnotę zakorzenioną w faktach, nie w propagandowej iluzji.
Podniosłe uroczystości obchodów kolejnej rocznicy mordu katyńskiego, które odbyły się w naszej Szkole w piątek 12 marca, miały taki właśnie sens – były próbą przywrócenia pamięci o Katyniu jej jednak szczególnego sensu. Dlatego też ich centralnym punktem było posadzenie i poświęcenie dębu upamiętniającego jedną z ofiar zbrodni, kpt. Stanisława Albertiego (ideę akcji sadzenia dębów dla każdej z ofiar Katynia przybliżyli nam pani Małgorzata Włodarczyk i o. Tomasz Olczak ze Stowarzyszenia Parafiada, koordynatorzy przedsięwzięcia „Katyń… Ocalić od zapomnienia” ). Wstrząsającymi osobistymi historiami cmentarzy w Bykowni, Katyniu, Kuropatach, Miednoje i Piatichatkach dzielił się o. Edward Kryściak (któremu zawdzięczamy unikatową wystawę towarzyszącą obchodom), a szersze tło historyczne nakreślił w znakomitym wykładzie uczeń Liceum, Antoni Zakrzewski z klasy 2A. Publikujemy poniżej jego tekst – jako idealnie wpisujący się w wysiłek sprzeciwiania się niepamięci Katynia.
Zbrodnia katyńska to określenie zbrodni przeciwko ludzkości dokonanej przez sowieckie siły bezpieczeństwa (NKWD) na polskich oficerach - jeńcach wojskowych w ZSRS wiosną 1940 roku w Lesie Katyńskim, jak i w innych miejscach, np. w Charkowie czy w Kalininie. Za mordem katyńskim stał rozkaz przywódcy Związku Sowieckiego - Józefa Stalina.
17 września 1939 roku Polska, broniąca się przed Niemcami, otrzymała od wschodu cios w plecy. Nasza Ojczyzna została zaatakowana przez Armię Czerwoną, która realizowała postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow, czyli podziału Polski pomiędzy ZSRS, a III Rzeszę. Po zajęciu wschodniej części II RP wielu przebywających na tym obszarze żołnierzy Wojska Polskiego zostało jeńcami sowieckimi. Zgodnie z międzynarodowymi ustaleniami powinni oni być traktowani humanitarnie, ale władze sowieckie utworzyły dla nich specjalne obozy, nad którymi pełną kontrolę miało NKWD. Sowieci wiedzieli, że polscy żołnierze mieli w sercu tradycję niepodległościową. Pamiętając swoją porażkę z pod Warszawy w 1920 roku, polskich jeńców zesłali do obozów koncentracyjnych - GUŁAG-ów. Chcieli zniszczyć elitę uformowaną w duchu wiary i patriotyzmu, aby Polska już nigdy się nie odrodziła. Oficerów WP zesłano więc do obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, gdzie byli przetrzymywani w fatalnych warunkach.
2 marca 1940 roku Ławrientij Beria, szef NKWD w notatce do Stalina zapisał, że polscy jeńcy są ,,wrogami władzy sowieckiej i nie ma nadziei na ich poprawę. W związku z tym stwierdził, że należy ich rozstrzelać. 5 marca 1940 roku Józef Stalin, Kliment Woroszyłow, Wiaczesław Mołotow, Anastas Mikojan, Łazar Kaganowicz i Michaił Kalinin, na którego cześć później Sowieci nazwali przedwojenny Królewiec, podpisali się pod tą notatką. Biuro Polityczne WKP(b) w tajnej uchwale podjęło decyzję o wdrożeniu w życie planów szefa NKWD. Tysiące polskich oficerów zostało wbrew prawu międzynarodowemu skazanych na śmierć. Jaką ,,zbrodnię popełnili? Byli wierni Polsce. Kaci nigdy nie ponieśli żadnej kary za zaplanowany mord na narodzie polskim.
Z nocy z 3 na 4 kwietnia 1940 roku, a 5 kwietnia w Starobielsku, rozpoczęła się ostatnia droga polskich jeńców. Otrzymali oni prowiant. Sowieci bezczelnie kłamali, że już niebawem będą walczyć za Polskę przeciwko Niemcom w Anglii i we Francji. Miało to przede wszystkim uspokoić emocje.
Katyń - wieś pod Smoleńskiem była ośrodkiem wypoczynkowym NKWD.
Zamordowano tam ponad 4 tysiące jeńców z Kozielska. Wśród ofiar było m.in. trzech generałów WP: Bronisław Bohatyrewicz, Henryk Minkiewicz i Mieczysław Smorawiński. Ciekawostką jest fakt, że oprócz mężczyzn została zamordowana jedyna kobieta - podporucznik Janina Lewandowska, awansowana pośmiertnie na porucznika.
Ciała ofiar pogrzebono na miejscu.
Ofiarom zbrodni wiązano z tyłu ręce sznurkiem, a wyrok wykonywano ,,metodą stalinowską" czyli strzałem w tył głowy.
W Charkowie w siedzibie obwodowego zarządu NKWD wyrok wykonano na około 3800 (trzech tysiącach ośmiuset) jeńcach polskich ze Starobielska.
W Kalininie (dzisiejszy Twer) w siedzibie obwodowego zarządu śmierć poniosło 6300 (sześć tysięcy trzystu) jeńców z Ostaszkowa, wielu policjantów i członków Korpusu Ochrony Pogranicza. Ich ciała pochowano we wsi Miednoje.
W Kijowie - z tak zwanej Ukraińskiej Listy Katyńskiej śmierć poniosło 3435 (trzy tysiące czterysta trzydzieści pięć) osób. W jej ramach wykonano wyrok na siedmiu generałach WP, którymi byli: Romuald Dąbrowski, Kazimierz Dzierżanowski, Władysław Jędrzejewski, Szymon Kurz, Mieczysław Linde, Franciszek Paulik i Rudolf Prich, a także na innych więźniach sowieckich z południowo-wschodnich województw II RP (nazwanych przez Sowietów: Zachodnią Ukrainą).
W Mińsku - z tak zwanej Białoruskiej Listy Katyńskiej śmierć poniosło 3870 (trzy tysiące osiemset siedemdziesiąt) osób, z województw północno-wschodnich (nazwanych przez Sowietów: Zachodnią Białorusią). Ich zwłoki mają znajdować się w Kuropatach.
Prawie 400 jeńców ocalało ze zbrodni.
Sprawców zbrodni łącznie było ponad dwa tysiące.
W sumie Sowieci zamordowali 21 857 (dwadzieścia jeden tysięcy osiemset pięćdziesiąt siedem) osób. Średnio dziennie od kwietnia do maja 1940 roku mordowano blisko trzysta osób.
Po ataku Niemiec na ZSRS 22 czerwca 1941 roku polski rząd na uchodźstwie na czele z premierem i Naczelnym Wodzem gen. Władysław Sikorski postanowił nawiązać stosunki dyplomatyczne z ZSRS (układ Sikorski-Majski). Do wiosny 1943 roku bezskutecznie poszukiwano oficerów, którzy ,,tajemniczo zaginęli w ZSRS. Oczywiście strona sowiecka bezczelnie kłamała, że nie wie, gdzie oni się znajdują.
W kwietniu 1943 roku wojska niemieckie weszły na obszar, na którym Sowieci dokonali zbrodni. Odkrywszy masowe groby polskich jeńców, Niemcy rozpętali największą kampanię propagandową, żeby pokazać, że oni w przeciwieństwie do Sowietów mają być lepsi. W związku z tym w Generalnym Gubernatorstwie w prasie gadzinowej informowano Polaków o tym co się wydarzyło w Katyniu.
Trzy komisje medyczne (międzynarodowa, niemiecka i Polskiego Czerwonego Krzyża) ustaliły, że jest rzeczą pewną, że zbrodnia została dokonana przez Sowietów wiosną 1940 roku.
25 kwietnia 1943 roku Związek Sowiecki zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem gen. Sikorskiego. Jest to początek ,,Kłamstwa Katyńskiego czyli twierdzenia, jakoby polskich oficerów zamordowali Niemcy.
Polski rząd na uchodźstwie nie ugiął się, i aż do końca swojego istnienia niósł światu prawdę o tym, że za mordem stoją Sowieci. Za tę prawdę w komunistycznej Polsce można było narazić się na nieprzyjemności, a w początkowym okresie jej istnienia zdarzały się nawet przypadki więzienia. Mimo to społeczeństwo powszechnie wiedziało kto stoi za zbrodnią. Rodziny ofiar zbrodni nie wierzyły w oficjalną podręcznikową wersję.
13 kwietnia 1990 roku ówczesny sowiecki przywódca Michaił Gorbaczow przekazał władzom III RP dokumenty dotyczące zbrodni i tym samym przyznał się po pół wieku do tego, że Sowieci, a nie Niemcy stoją za zbrodnią.
Od tamtego czasu zaczęto organizować uroczystości rocznicowe w Katyniu. 10 kwietnia 2010 roku zdążając na obchody rocznicowe zginęła polska elita na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i jego małżonką.
Niestety mimo uznania faktu zbrodni do dzisiaj wielu Rosjan zaprzecza, a po cichu władze Rosji i Białorusi próbują znowu zniszczyć pamięć o ofiarach zbrodni komunistycznej.
Antoni Zakrzewski