Wycieczki SKTK 2021-2022

Wycieczki SKTK 2021-2022

Ograniczenia spowodowane przez pandemię znacząco utrudniały nam dotąd organizację kolejnych wyjazdów. Ale już dziś chcemy zaprosić chętnych do udziału w kolejnej, ósmej już majówce pod szyldem SKTK. Tym razem naszą bazą stanie się pijarska szkoła w Bolesławcu, a najciekawsze atrakcje, które planujemy odwiedzić, to transgraniczny Park Mużakowski wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO i niewielkie, lecz bardzo ciekawe Góry Żytawskie, stanowiące zachodni skraj Sudetów. Po raz pierwszy więc SKTK odwiedzi Niemcy – szczegóły i zapisy niebawem!


Zanim jednak będziemy mogli nacieszyć się krajobrazem i dziedzictwem łużyckiego pogranicza, czas na drobne wspomnienie poprzednie wyjazdu, czyli październikowej wędrówki prze Beskid Niski.


Tradycyjnie już, wybraliśmy się tam, aby cieszyć się feerią jesiennych kolorów w tych niewysokich, lecz niezmiernie urokliwych górach. W tym roku nasza trasa prowadziła w większości poza znakowanymi szlakami przez grzbiety i doliny Pasma Granicznego.


W wędrówce prze te tereny niepodobna byłoby pominąć milczących świadków tragicznej historii tych ziem, czyli rozrzuconych na polach starć wojennych cmentarzy projektu Dusana Jurkovicia. W sumie odwiedziliśmy 6 nekropolii kryjących szczątki żołnierzy obu wrażych armii, którzy, jak głoszą inskrypcje zdobiące ich pomniki, „walczyli pierś w pierś, leżą teraz ramię w ramię”, bo „śmierć przerywa wszelki nakaz nienawiści”. Tabliczki na prostych drewnianych krzyżach przypominają jednak, że mówienie o nich jako o Austriakach i Rosjanach to zbytnie uproszczenie. Wykrwawiało się tu co najmniej 10 narodów, pośród nich również Polacy – warto o tym pamiętać i z należnym respektem traktować te monumenty. Mimo że pogoda sprzyjała, rzadko spotykaliśmy kogoś na szlaku, a przecież te góry niegdyś tętniły życiem. Do drugiej wojny światowej był to jeden z najgęściej zaludnionych obszar II RP. Cóż więc się stało z tysiącami Łemków? W jakiej dziejowej szarudze zagubił się pasterski lud, który upodobał sobie ten piękny fragment karpackiego łuku.


Odpowiedź na to pytanie przyniosła kolejne kilometry, gdy w sennym jesiennym klimacie przemierzaliśmy kolejne doliny, a widoki roztaczające się choćby z przełęczy nad Wyszowatką zdawały się potwierdzać, że dobrowolnie się takich okolic nie opuszcza. Smutna prawda o wydarzeniach z lat 1945-1947 gdy najpierw „prośbą i groźbą”, a potem już tylko na siłę wygnano mieszkańców tych ziem „na czużynię”, to tylko ułamek tragedii milionów ludzi, którym tamta wojna zabrała ich „małe ojczyzny”. Szczęśliwie nie zaginęła pamięć o dawnej społeczności i nie wszędzie zniszczały najpiękniejsze wytwory jej kultury - drewniane cerkwie, w których tak żarliwie przez wieki wznoszono ku niebu ektenie. Niestety w ogniu tamtej tragedii „Preswiataja Bohorodyca” nie objęła Łemkowyny welonem swej opieki. Długie lata tylko wiatr hulający po polach pomiędzy samotnymi kamiennymi krzyżami, wciąż wołał „Hospody pomyłuj!”