Obóz naukowy - dzień 1., 2., 3., 4. i 5.

Obóz naukowy - dzień 1., 2., 3., 4. i 5.

Tradycją naszego Liceum jest organizowanie (i opłacanie) obozu naukowego - nagrody dla najlepszych uczniów. W tym roku piętnastka takich najlepszych (pod opieką panów Przemysława Rojka i Michała Pacyny) udała się do Bydgoszczy.

OBÓZ NAUKOWY W BYDGOSZCZY - DZIEŃ PIERWSZY

Zajęcia dnia pierwszego (a raczej jego połowy, bo przedpołudnie upłynęło pod znakiem dojazdu, zakwaterowania i tyleż spóźnionego, co obfitego śniadania) koncentrowały się wokół poznawania Bydgoszczy jako ważnego ośrodka przemysłu wodnego i żeglugi śródlądowej. Obozowicze zaczęli od wizyty w Muzeum Kanału Bydgoskiego (po którym oprowadzał ich sam charyzmatyczny kustosz placówki), by następnie udać się - ciesząc się piękną, wyraźnie jesienną już aurą - na spacer z przewodniczką wzdłuż tegoż kanału. Finałem było zwiedzanie barki Lemara, co pozwoliło bliżej poznać trudną, ale też niepozbawioną specyficznego romantyzmu pracę żeglarza śródlądowego. Po krótkiej przerwie uczestniczki i uczestnicy obozu popłynęli statkiem po Brdzie (pokonując po drodze jedną ze słynnych bydgoskich śluz), by zakończyć ten emocjonujący dzień w unikatowym w skali polskiej Muzeum Mydła i Historii Brudu - w czasie zajęć warsztatowych każdy mógł stworzyć własną mydlaną kostkę, a dość przerażające opowieści o brudzie pozwoliły skutecznie otrząsnąć się z całodziennego (i całonocnego - bo noc upłynęła wszak naszym prymusom w pociągu) znużenia.





OBÓZ NAUKOWY W BYDGOSZCZY - DZIEŃ DRUGI

Drugi dzień obozu najlepsze uczennice i najlepsi uczniowie naszego Liceum zaczęli od zwiedzania Bydgoszczy (a raczej tylko jej części - miasta tak bogatego w fantastyczne miejsca nie da się zobaczyć na jeden raz). Podziwiali część Śródmieścia z oszałamiającymi kamienicami świadczącymi o niegdysiejszych splendorach grodu nad Brdą, najstarszy bydgoski park, słynne spichrze, najważniejsze w mieście kościoły, rynek staromiejski, nade wszystko zaś - Wyspę Młyńską. To jedna z najświetniejszych w Polsce inwestycji rewitalizacyjnych - w czasach, gdy słowo "rewitalizacja" coraz częściej oznacza niestety betonowanie i rozdętą komercjalizację, Wyspa Młyńska jest świetnym przykładem na to, że można po prostu oddać przestrzeń gospodarzom, czyli mieszkańcom; a oni już najlepiej będą wiedzieć, co chcą z nią zrobić... Popołudnie z kolei obozowiczki i obozowicze spędzili w Muzeum Fotografii, gdzie uczestniczyli w warsztatach makrofotografii, organizowanych w ramach festiwalu Tehofest 2022. Legendarny fotograf i zasłużony nauczyciel fotografii, Arkadiusz Blachowski, nie tylko starał się zaszczepić naszej młodzieży pasję do robienia zdjęć, ale też udowodnił, że w każdym aparacie wmontowanym w smartfona drzemią możliwości, z których najczęściej w ogóle nie zdajemy sobie sprawy.

OBÓZ NAUKOWY W BYDGOSZCZY - DZIEŃ TRZECI

Ponieważ trzeci dzień obozu wypadł w niedzielę, więc był on nieco mniej intensywny niż dwa poprzednie - co oczywiście nie znaczy, że ktokolwiek się nudził. Rozpoczęła go - bo nie mogło być inaczej - Msza Święta w bazylice św. Wincentego a Paulo. Sam kościół nie został oczywiście wybrany przez organizatorów obozu przypadkowo - ta imponująca modernistyczna świątynia to ważny świadek niełatwej czasem historii Bydgoszczy, naznaczonej zmaganiem się żywiołów polskiego i niemieckiego. A po obiedzie (stosownie do dnia świątecznego obfitym, celebrowanym w nader sympatycznej pizzerii), obozowiczki i obozowicze zawitali do legendarnego klubu Mózg. Tam panowie Grzegorz Tyszkiewicz (właściciel prestiżowej, undergroundowej wytwórni muzycznej Bocian Records) i Sławomir Janicki (kontrabasista znany z wielu najważniejszych polskich zespołów jazzowych, który znalazł czas dla naszej młodzieży mimo ogromu pracy związanej z organizacją Mózg Festival) przez ponad dwie godziny snuli opowieści o jazzowej awangardzie, dla której właśnie klub Mózg był jednym z najważniejszych miejsc w karierze. Wieczorem zaś cały obóz udał się jeszcze na spacer na bydgoską starówkę, gdzie panowie Michał Pacyna i Przemysław Rojek dopowiedzieli to i owo - bo niedziela niedzielą, ale obóz jest wszak naukowy, więc nauki (zwłaszcza tej tak odległej od cokolwiek nudnawych podręcznikowych standardów) nigdy za wiele...

OBÓZ NAUKOWY W BYDGOSZCZY - DZIEŃ CZWARTY

Obozowy poniedziałek nasze najlepsze uczennice i najlepsi nasi uczniowie zaczęli od drugiej tury zwiedzania Bydgoszczy. Tym razem zawędrowali do części miasta mocniej naznaczonej niegdysiejszą obecnością ludności niemieckiej - i dlatego zwanej "małym Berlinem". Spacerowali po imponujących parkach (warto pamiętać, że Bydgoszcz jest jednym z najbardziej "zielonych" polskich miast), podziwiali majestatyczne secesyjne kamienice, zapuszczali wzrok w głąb ogrodów otulających luksusowe modernistyczne wille... Oczywiście - to, co poniemieckie, mieszało się z tym, co polskie, dlatego ważnym punktem tego zwiedzania była choćby dzielnica muzyczna z gmachami Filharmonii Pomorskiej i wsławionej wieloma znakomitymi absolwentami bydgoskiej Akademii Muzycznej. Finałem tego długiego spaceru było uniwersyteckie Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego, gdzie zobaczyć można (między innymi oczywiście) absolutny unikat: oryginalną kabinę antypodsłuchową z polskiego konsulatu w Kolonii. A po południu obóz wyjechał na kilka godzin do Torunia - co prawda będąc w Bydgoszczy, obozowicze i obozowiczki poniekąd muszą opowiadać się po jedynie słusznej stronie odwiecznego bydgosko-toruńskiego sporu o ważność, no ale skoro już ten gród Kopernika i pierników był na wyciągnięcie ręki..

OBÓZ NAUKOWY W BYDGOSZCZY - DZIEŃ PIĄTY

Na wielki finał tegorocznego obozu naukowego organizatorzy zaplanowali coś należycie spektakularnego - czyli wyprawę na dalekie przedmieścia Bydgoszczy, do Exploseum. Pod tą "wybuchową" nazwą kryje się obiekt "wybuchowy" w sensie całkowicie niemetaforycznym - czyli dawny kompleks DAG Fabrik Bromberg, produkujący w czasie II wojny światowej nitroglicerynę na potrzeby niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Ponad trzy godziny zajęło obozowiczkom i obozowiczom zwiedzanie labiryntu ciągów technologicznych przypominającego dekoracje do postapokaliptyczej superprodukcji filmowej (warto dodać, że mogli oni zobaczyć też zamkniętą część obiektu, zwyczajowo niedostępną dla zwiedzających). A że przewodnik okazał się też biegłym chemikiem, więc naukowy charakter obozu osiągnął tym razem swój szczyt. Po południu było zresztą nie mniej naukowo - nasze najlepsze uczennice i najlepsi uczeniowie udali się na spotkanie z panem pułkownikiem Jerzym Lelwicem, jednym z najlepszych w Polsce znawców postaci wybitnego bydgoszczanina Mariana Rejewskiego, by przez kolejne dwie godziny słuchać emocjonującej opowieści o tym znakomitym matematyku i o jego największym osiągnięciu, jakim było złamanie kodu niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma. I takim oto mocnym matematycznym akcentem zakończył się ten wyjątkowy tydzień - przed obozowiczkami, obozowiczami i ich opiekunami już tylko całodzienna droga do Krakowa i powrót do rzeczywistości szkolnej; powrót, który - co tu kryć - nie będzie chyba najłatwiejszy...