Akcja Lwów i Dolina

Akcja Lwów i Dolina

W dniach 24.10- 27.10.13r. odbył się kolejny wyjazd do Lwowa. Brali w nim udział zarówno uczniowie Gimnazjum, jak i Liceum. Jak było - opowiedzą sami uczestnicy........

Ukraina. Czy chcemy, czy nie, kraj ten wywołuje w nas najróżniejsze skojarzenia. Jednym kojarzy się on z barszczem ukraińskim, a drugim z miejscem, gdzie nic nie jest takie oczywiste, bo jedną z najdroższych rzeczy na półkach  sklepowych jest mleko. Jeszcze inni odczuwają resentyment, bo przecież na tych terenach była kiedyś rdzenna Polska. Jednak niewątpliwie uczniom naszej Szkoły Ukraina kojarzy się z cyklicznymi wyjazdami do Lwowa, podczas których sprzątamy Cmentarz Łyczakowski i pomagamy potrzebującym Rodakom. Cała Szkoła włącza się w zbiórkę, kupując potrzebne produkty spożywcze i chemiczne. Z nich najwytrwalsi uczniowie tworzą paczki, które trafiają do rąk Polaków.
Schowaliśmy więc wszystkie skojarzenia do kieszeni, paczki oraz grabie do autokaru i z paszportem otwartym na ostatniej stronie: pojechaliśmy!

 


 

Lwów powitał nas słońcem i piękną, jesienną aurą. Idealna pogoda, aby trochę pograbić, pozwiedzać i porozmawiać.
Jednak to nie koniec atrakcji. W tym roku oddaliliśmy się aż 130 km na południe od Lwowa, aby w miejscowości Dolina przenocować w polskiej szkole, zwiedzić kilka cerkwi, poznać tamtejszego księdza i rozwieźć paczki. Zaznajomiliśmy się również z uczniami tej szkoły, którzy wykonali dla nas kilkanaście tańców, a każdy z nich był prezentowany w innych, bajecznie kolorowych strojach.
Wyjazd ten nie doszedłby oczywiście do skutku, gdyby nie zaangażowanie, opanowanie i pozytywna energia pani profesor Moniki Kucały, która w całości go zorganizowała. Pani Profesor, dziękujemy :)
Nam zostają wspomnienia, głównie dotyczące rozmów z naszymi Rodakami. Ich uśmiechy, łzy, radość, wdzięczność i komplementy chyba na zawsze zapisały się na trwałym dysku naszej pamięci. Niejeden stały uczestnik wyjazdów do Lwowa przekonał się, że Ukraina zawsze może zaskoczyć. Nic nie jest oczywiste, nawet to, że cała wycieczka chciała zrobić zakupy w działającym markecie. Kiedy myślimy o wyjeździe, każdemu z nas przebiegają w myśli różne obrazy, skojarzenia, wspomnienia, które jednak da się streścić jednym słowem: Ukraina.                                                                                                                                      Monika Zasada

Wszystko zaczęło się w czwartek, kiedy spotkaliśmy się wieczorem, aby rozpocząć wspólny wyjazd. Na początek pakowanie paczek, walizek, sprawdzenie obecności, kilka słów wstępnych i ruszamy. Droga mijała wszystkim szybko i spokojnie. Większość z nas  próbowała usnąć na wygodnych siedzeniach i podłodze. Rano wszyscy wypoczęci i jak nowonarodzeni wyskoczyli z autobusu, aby zająć się sprzątaniem cmentarza Orląt Lwowskich. Jest to niezwykle ważne miejsce dla Polaków, ponieważ spoczywają tam nasi rodacy, którzy dzielnie walczyli w obronie Lwowa. Po sprzątaniu przywitała nas pani przewodnik, z która spędziliśmy resztę dnia, wsłuchując się w jej opowieści o kościołach, historii Lwowa i ważnych postaciach z nim związanych. Wieczorem wszyscy zmęczeni znów wsiedliśmy do autokaru i udaliśmy się do oddalonej o około 130 km Doliny. Gdy dotarliśmy na miejsce, zostaliśmy przywitani pysznymi kartaczami, następnie rozdzieliliśmy się na grupy i udaliśmy  na zasłużony odpoczynek. Kolejny dzień rozpoczął się od śniadania. Po śniadaniu ruszyliśmy na zwiedzanie
Doliny, która okazała się niezwykle piękna i ciekawa. Po zwiedzaniu i krótkich zakupach wróciliśmy na obiad, a następnie podzieleni na kilka grup ruszyliśmy do Polaków mieszkających na Ukrainie z paczkami przygotowanymi przez wolontariuszy z naszej Szkoły. To cudowne uczucie widzieć na twarzy drugiego człowieka najpierw zaskoczenie, później uśmiech, a na końcu usłyszeć dziękuję. Niektórzy ludzie opowiadali swoje historie, które na pewno zapadną mi w pamięć. Gdy wróciliśmy, czekały już na nas dzieci z polskiej szkoły, które przygotowały piękne układy taneczne. Gdy tylko skończyły, na scenę wkroczył Kraków. Wszyscy tańczyli aż do wieczora, kiedy to nadszedł czas wyjazdu. Rano znów byliśmy w Polsce, bogatsi o nową przygodę i nowe doświadczenia.                                                                                                                                                                                                 Karolina Mańko

W czwartek wieczorem zebraliśmy się przed Szkołą, spakowaliśmy wszystkie paczki, które zebraliśmy wcześniej w klasach. Rano następnego dnia, mając  lekkie opóźnienie, dotarliśmy do Lwowa. Na cmentarzu Orląt Lwowskich,  po zgrabieniu wszystkich liści i  odpoczynku, spotkaliśmy się z panią przewodnik, która oprowadziła nas po nieznanych zakątkach Lwowa. Spacer zaczęliśmy na Cmentarzu Orląt Lwowskich, a skończyliśmy zwiedzanie na gmachu słynnej Opery. Tam pożegnaliśmy się z panią przewodnik i udaliśmy się w podróż do Doliny. Dotarliśmy tam późnym wieczorem, po zjedzeniu kolacji, wyczerpani poszliśmy spać. Następnego dnia nasz plan uległ znaczącej zmianie, ponieważ zamiast roznosić paczki, pojechaliśmy zwiedzać tę miejscowość i okolice. Dopiero po południu, po spotkaniu proboszcza tamtejszej parafii, część grupy pojechała spotkać się z Polakami mieszkającymi w Dolinie, natomiast reszta została i oglądała występy dzieci, które dla nas przygotowały tradycyjne polskie i ukraińskie tańce. Później daliśmy dzieciom drobne prezenty i prowadziliśmy zabawy dla nich. Podczas rozdawania paczek dla mieszkających tam Polaków, spotkały nas różne przygody, w końcu jednak udało nam się rozdać je wszystkie. Wyjechaliśmy z Doliny w nocy i rano dojechaliśmy szczęśliwie do szkoły.
Wyjazd był bardzo wesoły, mimo wszystkich mało przyjemnych przygód. Na pewno długo zostanie nam w pamięci.
Zosia Kwiatkowska

Październikowa dzika Ukraina

Wieczorem 24 października 2013 roku uczniowie Gimnazjum i Liceum Zakonu Pijarów, jak co roku, odwiedzili dawne tereny Polski, by na Wszystkich Świętych posprzątać cmentarz Orląt Lwowskich, a później odwiedzić Polonię, która pozostała po wojnie na Kresach Wschodnich, a najuboższych wspomóc paczkami żywnościowymi.

W tym roku do akcji zgłosiło się niebywale wielu chętnych na jedyne 44 miejsca, co świadczy o co roku zwiększającej się popularności naszych wyjazdów, jak również, o pragnieniu niesienia pomocy potrzebującym, przez naszych kolegów. Ostatecznie pierwszeństwo wyjazdu dostali maturzyści, którzy już nie będą mieli okazji wziąć udziału w organizowanych przez Szkołę wyjazdach ze względu na zbliżającą się maturę. Podróż, jak zwykle, przebiegała dość sprawnie, aż do polsko – ukraińskiej granicy, gdzie, niestety, nie udało się nam jak w zeszłym roku przejechać w rekordowo szybkim czasie, przez co na Ukrainie znaleźliśmy się dopiero po ponad 3h. Uczniom fakt ten jednak nie przeszkadzał, ponieważ granicę przekraczamy nocą i większość z nas odpoczywała przed zbliżającymi się dniami wysiłku, który niesie wiele zmęczenia, ale także ogrom radości z niesionej pomocy. Do Lwowa przybyliśmy rankiem. Postój czekał nas, tradycyjnie, pod zborem św. Jura, który krótko zwiedzaliśmy. Gdy byliśmy  tam, nadarzyła się nam okazja do wysłuchania śpiewu tamtejszych kapłanów z okazji rozpoczynającej się mszy. Po postoju udaliśmy się autokarem w kierunku cmentarza Łyczakowskiego, gdzie czekała nas pierwsza praca, mianowicie porządkowanie grobów poległych rodaków. Zajęcie to nie ma jednak smutnego charakteru, a jest dla stałych bywalców Lwowa stosunkowo wesołym rytuałem. Wyciągamy z autokaru zabrane z Polski: grabie, rękawice, worki, dmuchawy do sprzątania liści i ruszamy, by zadbać o polskie dziedzictwo, a tym samym uhonorować tych, którzy walczyli za naszą ojczyznę. Sprzątanie grobów ruszyło z pełną parą już koło 10, a młodzież szybko zrealizowała wyznaczone im zadania. Organizatorzy wycieczki: polonistka LO Monika Kucała, ks. Rafał Roszer, pan Dominik Kulig i gimnazjalne nauczycielki francuskiego - pani Anita Pytlarz oraz angielskiego - pani Monika Zajda  pomagali uczniom, nadzorując nasze prace. Kiedy ukończyliśmy działania, czekała na nas pani przewodnik, która oprowadziła nas po starym cmentarzu, opowiadając o pochowanych tam wiele lat temu osobistościach. W tym roku niestety nie mieliśmy czasu wolnego w centrum miasta, co jednak nie wpłynęło na zwiedzenie najważniejszych i chyba najpiękniejszych zabytków Lwowa, takich jak katedra ormiańska, w której wysłuchaliśmy wzruszającego śpiewu jednego z kapłanów, zabytkowego rynku, miejskich murów, pomnika Adama Mickiewicza i paru innych perełek architektonicznych, w tym sławnej opery. Po obiedzie ruszyliśmy w stronę Doliny znajdującej się na Wołyniu. Podróż w tamtą stronę okazała się ciekawym przeżyciem, po którym chyba już nikt z nas nie powinien narzekać na stan polskich dróg. Na miejsce dotarliśmy wieczorem, gdzie czekała nas kolacja i nocleg w polskiej szkole. Wieczór okazał się dość ciężki, szczególnie dla dziewczyn, które marzyły o kąpieli po długiej podróży. Okazało się jednak, że woda jest tak lodowata, iż spod pryszniców dochodziły piski, jak z amerykańskich horrorów. Ja z moją przyjaciółką udałyśmy się jeszcze z panią przewodnik na poszukiwanie sklepu, co okazało się być nie lada wyprawą, gdyż o godzinie 22 ukraińskie miasteczka są już całkowicie opustoszałe, a o oświetleniu dróg nawet nie ma co marzyć. Ostatecznie dotarłyśmy na stację benzynową zaznajamiając się po drodze z dość mrocznym nocnym życiem Doliny. Rano po śniadaniu czekało nas zwiedzanie pięknego monasteru i klasztoru, a później rozwożenie paczek po pobliskim wsiach, które przeciągnęło się do bardzo późnego wieczora. Podzieleni na kilkuosobowe grupy, wraz z paczkami jechaliśmy do starszych ludzi, z którymi spotkania zawsze na długo pozostają w sercu każdego uczestnika wycieczki. Odwiedzanie takich Polaków uczy nie tylko patriotyzmu, gdyż opowiadają o tęsknocie za ukochanym krajem, ale również doceniania tego, co mamy, ponieważ spotykamy się z biedą, jaką w Polsce rzadko się widuje. Za paczki, w których znajdują się niewyszukane przecież produkty, otrzymujemy łzy szczęścia, które już na zawsze pozostają gdzieś głęboko w nas. Po rozdaniu paczek niektórzy mieli okazję uczestniczyć w przygotowanych przez najmłodszych Polaków uczęszczających do tamtejszej polskiej szkoły występach tanecznych. Dzieci (już od 4 roku życia) przygotowały dla nas wszelkie tańce ludowe, a ich stroje zachwyciły chyba wszystkich. Później mieliśmy okazję tańczyć razem z nimi do przygotowanych przez uczniów Pijarów zabaw, a na koniec rozdaliśmy im przygotowane jeszcze w Polsce upominki. Bardzo aktywna sobota upłynęła nie wiadomo kiedy i o 23 wyruszyliśmy z powrotem do Polski. Uczniowie, zmęczeni wyprawą, nie mieli już siły dokazywać w drodze i większość z nich przebudziła się dopiero gdy docieraliśmy do Krakowa.

Ten wyjazd był pierwszym organizowanym tak daleko od byłej stolicy Galicji, dzięki czemu uczniowie mogli zaznajomić się z kulturą „dzikich Kresów”, gdzie nikomu nie przeszkadza brak dróg, prądu czy wody, a chleb jest największą świętością, której my już tak nie doceniamy. Tym wyjazdem kończy się przygoda maturzystów z pijarskimi wyjazdami na Ukrainę i pożegnanie to uważam za niezapomniane z powodu wielu przygód, które czekały na nas po drodze. Mam nadzieję, że nie mówimy jednak tym terenom słowa żegnam na zawsze, gdyż warto pamiętać o tamtych dalekich stronach i ludziach, którzy, nawet o tym nie wiedząc, odmieniają w nas tak wiele.

Aleksandra Chrobak kl. IIIa