Niepodległość radosna

Niepodległość radosna

Dzień 11 listopada, święto odzyskania niepodległości, można obchodzić w sposób rozmaity. Niestety, coraz częściej jesteśmy świadkami tego, jak nie powinno się go celebrować. Pomijając już znane z doniesień medialnych przypadki głębokiej patologii, trzeba powiedzieć, że w naszym podejściu do tej rocznicy brakuje jednego, niezmiernie ważnego elementu: radości.

Nikt nie przeczy temu, że nasza historia co rusz skłania nas do pochylania się nad grobami bohaterów; nie sposób też polemizować z poglądem, że niepodległość to ciągłe wyzwanie i w związku z tym należy jej się jak najpoważniejszy namysł. Ale – z drugiej strony – nie wolno nam zapominać o tym, że pamięć o odzyskaniu suwerenności powinna napełniać nas dumą i być powodem do powszechnego cieszenia się.
Szkolne obchodzy święta niepodległości wydobyły ten właśnie wątek: radość. Ich pierwszą część, przygotowaną przez pana Michała Pacynę, uczniów klasy 3e oraz chór szkolny pod dyrekcją pana Ryszarda Źróbka, wypełniła opowieść o dziejach polskiego hymnu – a właściwie hymnów (bo prócz Mazurka Dąbrowskiego w prezentacji tej znalazło się też miejsce na pieśni, które swego czasu były jego konkurentkami o miano najważniejszego polskiego utworu muzycznego). Część druga to porywający występ naszych przyjaciół ze szkoły polskiej z ukraińskiej Doliny – ich brawurowy spektakl przeniósł nas w żywiołową, wielokulturową przeszłość dawnych wschodnich kresów Rzeczpospolitej.