Jak feniks…

Jak feniks…

Tego osobliwego ptaka jak najtrafniej przypomniał w swej popielcowej homilii na Mszy Świętej dla wspólnoty obu naszych Szkół ojciec Grzegorz Misiura. Przypomnijmy zatem i my: już starożytny ojciec historiografii, Herodot, wspominał w swych dziełach (acz ze sceptycyzmem) o tajemniczym feniksie, który raz na pięć wieków przylatywał z Arabii do Egipskiego Heliopolis, aby tam złożyć samego siebie (wraz ze szczątkami swego poprzednika) w całopalnej ofierze, z której wylatywał odrodzony na nowo. Feniks od zawsze był ważnym symbolem solarnym, stał się też – co z naszego punktu widzenia szczególnie ważne – metaforą niezniszczalnego, wiecznie odradzającego się życia.

Popiół środy rozpoczynającej Wielki Post kojarzy się z umartwieniem, czyli – etymologicznie rzecz biorąc – z wejściem w przestrzeń śmierci: śmierci własnych małych słabości i przyzwyczajeń, świadomości tego, że jest się prochem, wreszcie: wielkiej, zbawczej śmierci Jezusa. I właśnie dzięki tej ostatniej perspektywie popiół zyskuje nowy sens: nie końca, ale przejścia ku nowemu, nieskończenie pełniejszemu życiu.

Bo przecież nie bez powodu na jednej z podobizn feniksa widnieje łacińska maksyma: rinasce piu gloriosa, odrodzi się jeszcze wspanialszy…