Zbieranie

Aż nudno tak powtarzać, odmieniać na różne sposoby – ale może trzeba... Wielki Post to czas skupienia, koncentracji, uwagi, wyciszenia, natężonego wchodzenia w głąb siebie samego. Dlatego też w naszej Szkole (a wszak najważniejszym jej zadaniem, zapisanym we wszystkich  dokumentach, niepomiernie bardziej istotnym niż uczenie i wychowywanie, jest chrześcijańska formacja wszystkich, którzy przekraczają jej próg) od lat głównym punktem roku nie jest wcale ani matura, ani uroczyste przyjmowanie w poczet uczniów pierwszaków, ale właśnie wielkopostne rekolekcje. Czyli co? Czyli właśnie to, co słychać w łacińskiej nazwie recolligare: ponowne zbieranie tego, co tak beznadziejnie na co dzień rozproszone...

Zaczęło się już w piątkowy wieczór 21 marca, kiedy to na cichym, wyciemnionym holu Liceum zaczęły się spotkania rekolekcyjne dla rodziców naszych uczniów i dla pracowników obu pijarskich Szkół. Świadectwem osobiście przeżywanej wiary dzieliła się – jak zawsze przejmująco, jak zawsze mądrze, bez zadęcia i zbędnych wielkich słów, jak zawsze z tak potrzebną Kościołowi kobiecą wrażliwością – pijarka, siostra Urszula Kwaśniewska.

Potem była niedziela – z pewnością już wiosenna, choć niezbyt rozpieszczająca aurą – i kolejna w tym roku szkolnym Msza Święta wspólnotowa dla wszystkich w jakikolwiek sposób związanych z naszymi Gimnazjum i Liceum. Wyjątkowy jej wymiar tym razem (tym razem – bo Msza taka zawsze jest na inny sposób wyjątkowa) podkreślało to, że była ona łącznikiem między kończącymi się rekolekcjami dla starszych nieco, a tymi nadchodzącymi, dla młodzieży licealnej.

Po niedzieli – poniedziałek; jak zawsze, choć tym razem nieco inaczej. Bo zamiast normalnych zajęć lekcyjnych, licealiści podzieleni na grupy wiekowe udali się na spotkania z tymi, którym przyszło podjąć zaszczytny trud towarzyszenia nam w rekolekcyjnym „zbieraniu na nowo”. Pierwszaki i maturzyści spędzili ten czas pod duchową opieką pijarów, ojców Piotra Wiśniewskiego i Dariusza Bakalarza. Klasy drugie przez rekolekcje przeprowadzała albertynka, siostra Teresa Pawlak.

A efekty? Czy poczuliśmy się bardziej „pozbierani”, bardziej – jak mawiają uczniowie – ogarnięci? Cóż, z tym pytaniem każdy zostaje sam...