XII Spacer Krakowski SKTK „Tropami Josephstadt”

Listopadowy spacer był okazją do przypomnienia miasta, które niemal 100 lat temu uległo w końcu presji naszego miasta i zgodziło się na połączenie, które miało dać impuls do dalszego rozwoju Wielkiego Krakowa.

 

Do dawnego Wolnego Królewskiego Miasta Podgórza weszliśmy śladem nieistniejącego już mostu Franciszka Józefa. Ta do niedawna niedoceniana część Krakowa wreszcie odzyskuje swój dawny blask. Choć historia Podgórza jest bez porównania krótsza, wszakże bogata nie tylko w zabytki materialne lecz ma i własne legendy i niezwykłe epizody.

Wędrówka przez Podgórze to kolejny spacer architektonicznych kontrastów. Budynki dawnego ratusza, gmach miejskiej Kasy Oszczędności, wille przy ulicy Parkowej to ta ładniejsza twarz południowych brzegów Wisły. Niestety na drugim biegunie znaleźć można rozsypujące się drewniane wille przy Podskalu, straszliwie zdegradowane obiekty „Korony”, czy niesamowity zaułki na Ludwinowie gdzie czas zatrzymał się pół wieku temu. Mieliśmy okazję ogarnąć to spojrzeniem z nietypowej perspektywy, wieży kościoła Św. Józefa, miejsca rzadko dla Krakowian dostępnego. Na wzgórzu Lasoty poznaliśmy historię nieco zapomnianego kpt. Antoniego Stawarza, ojca niepodległości Krakowa w roku 1918. To właśnie w tym urokliwym zakątku, aspirującym do miana miasta-ogrodu narodził się plan oswobodzenia miasta z rąk upadającej złoto-czarnej monarchii. Pamiątką po tych wydarzeniach jest zawstydzająco skromny obelisk na miejscu dawnych koszar na Palcu Niepodległości. Stamtąd nasze kroki dalej prowadziły szlakiem ważnych postaci Podgórza Karola Rollego, Emila Serkowskiego i Floriana Nowackiego.

Dopełnieniem spaceru po Starym Podgórzu, była wyprawa w wąskie uliczki Ludwinowa, Dębnik i Zakrzówka. Każda z tych trzech wsi nieco inaczej przeżyła włączenie do Krakowa i jego konsekwencje. Ludwinów został rozszarpany arterią szybkiego ruchu i przygwożdżony gmaszyskami hotelowymi. Zakrzówek resztki po dawnych przedmieściach (dworek i rogatka miejska) uległ typowo gomułkowskiemu blokowisku, zaś Dębniki z własnym malutkim rynkiem, w części zabudowano kamienicami w części przeznaczono na nigdy nie ukończone willowe Osiedle Legionistów. Okolica pozornie bez większej historii, a przecież tu właśnie w czasie wojny dojrzewało powołanie Karola Wojtyły, warto zaglądać i w takie miejsca.

Za miesiąc zapraszamy na zachodnie obrzeża XIX wiecznego Krakowa w „Nie tylko wspaniały Nowy Świat”.