Wymiana chórów - Słowenia

Wymiana chórów - Słowenia

W dniach 2-6 marca miała miejsce międzynarodowa wymiana chórów szkolnych, w której uczestniczyli uczniowie z trzech państw: Słowenii, Słowacji i Polski. W tym roku gospodarzem wymiany była szkoła St. Stanislav's Institution w Lublanie (Słowenia). Nasze Liceum reprezentowali chórzyści oraz uczniowie z grupy językowej.

Wymiana pomiędzy trzema szkołami i chórami z Krakowa, Trencina (Słowacja) i Lublany (Słowenia) została zapoczątkowana w 2000 roku. Jest kontynuowana do dziś i owocuje w każdym roku spotkaniami w innym mieście.

 

Oddajmy głos uczestnikom...

 

Agnieszka Kamień (1c):

Wymiana chórów jest jednym ze stałych, odznaczających się wieloletnią tradycją wydarzeń w życiu naszego liceum. W tym roku chór LOZP pod batutą profesora Ryszarda Źróbka udał się na Słowenię, by spotkać się z chórami słowackim i słoweńskim. Zwieńczeniem tego spotkania był koncert w Filharmonii w centrum Lublany.

We wtorek rozpoczęliśmy ostatnią fazę przygotowań do czwartkowego występu. W ciągu tych trzech dni spędziliśmy kilkanaście godzin na próbach, zwracając uwagę na wszelkie, choćby najmniejsze, szczegóły. Na początku każdej próby nasz dyrygent dzielił się z nami swoim niemałym doświadczeniem, opowiadał przeróżne historie, udzielał rad, abyśmy pod wpływem stresu nie zniweczyli tego, nad czym pracowaliśmy przez ostatnie miesiące. Z pewnością w tej kwestii pomogła również obecność absolwentów, którzy zasilili szeregi naszego chóru. Później czekała nas tradycyjna, choć niekoniecznie konwencjonalna, rozśpiewka. Aby przygotować nasz organizm do śpiewu musieliśmy rozluźnić nasze ciało, ale również pobudzić mięśnie do pracy i dopiero później skupić się na aparacie mowy. Kolejną częścią prób była praca nad poszczególnymi utworami , które znalazły się w naszym repertuarze - „Korowodem” (Marka Grechuty), „Powszechną spowiedzią” (z tekstem Wacława z Szamotuł), „Every breath you take” (Stinga), „Rozszumiały się wierzby płaczące” (pieśń patriotyczna) i „All my loving” (The Beatles). Ćwiczyliśmy długo i intensywnie. Począwszy od „czyszczenia nieczystości”, ostatecznego zgrywania wszystkich, czterech głosów, przez odpowiednią artykulację i dynamikę, a skończywszy na ekspresji. Jednak na tym nie poprzestawaliśmy!

Po zakończonej próbie z profesorem Źróbkiem, przemieszczaliśmy się do szkolnej auli, gdzie odbywały się próby wszystkich trzech chórów. Wszyscy razem śpiewaliśmy części Mszy autorstwa Damijana Mocnika („Kyrie”, „Gloria”, „Sanctus”, „Agnus Dei”), dyrygenta słoweńskiego chóru. W środę i czwartek na próbach towarzyszyła nam także orkiestra. Piękne kompozycje, siła wielu głosów i kunszt instrumentalistów dały piorunujący efekt, który można było usłyszeć w czwartkowy wieczór. Wspólnie zaśpiewaliśmy też utwór „Nech ten chram”, który pokazał potęgę muzyki; to, jak potrafi ona łączyć ludzi, pomimo wielu różnic, które ich od siebie oddalają. To było najlepsze zakończenie naszej kilkudniowej, muzycznej przygody w Słowenii.

 

Kinga Kaźmierczyk (1 a):

Słowenia- mały kraj leżący w Europie środkowej, liczący ok. 2 mln ludności, stał się „drugim domem” dla grupy Polaków i Słowaków biorących udział w wymianie. Od kilku lat młodzież z tych trzech państw ma możliwość uczestniczyć w przedsięwzięciu, które łączy narody i przełamuje bariery. Podczas kilku dni ciężkiej pracy udało się nam udowodnić, że wspólnym zaangażowaniem i wysiłkiem, a nie kłótniami i wrogością, można dokonać czegoś wspaniałego. Jednakże zacznijmy od początku…

Dnia 02.03.2015 (po skrupulatnej kontroli autokaru przez policję) grupa uczniów naszej szkoły składająca się z chóru pod batutą pana Ryszarda Źróbka oraz grupy językowej pod przewodnictwem pani Anny Hawleny-Drożdżak, wyruszyła w długą drogę do stolicy Słowenii- Lublany. To tam mieliśmy okazję uczęszczać do największej (dosłownie) katolickiej szkoły St. Stanislav's Institution. Początkowe obawy i stres związane z nowym środowiskiem, bardzo szybko poszły w niepamięć, kiedy okazało się, że Słoweńcy są bardzo otwartym i przyjaznym narodem.

Dowodem tego była ogromna gościnność, jaką okazali nam uczniowie i ich rodziny, u których mieliśmy okazję mieszkać przez tych kilka dni. Następnego dnia wszyscy zabraliśmy się do ciężkiej pracy. Chórzyści wytężali swoje gardła, a grupa językowa poszerzała  wiadomości dotyczące II wojny światowej. Pracując w trzech zespołach, tworzyliśmy plakaty ilustrujące sytuację Słowacji, Słowenii i Polski w tamtym okresie. Efekty naszych starań mieliśmy okazję przedstawić podczas inaugurującego koncertu w filharmonii znajdującej się w centrum Lublany. Dla wielu tam obecnych była to doskonała lekcja nie tylko historii, ale i tolerancji, pokory. Pokazaliśmy, że każdy, bez względu na to z jakiego państwa pochodzi i jakim językiem się posługuje, stał się częścią grupy. Wszyscy dążyliśmy bowiem do wspólnego celu, którego nie moglibyśmy osiągnąć, gdybyśmy patrzyli na dzielącą nas historię czy język.

Pomimo natłoku obowiązków i morderczej pracy znaleźliśmy chwilę na zwiedzanie. W ten sposób mieliśmy okazję zobaczyć centrum Lublany oraz zachwycić się pięknym widokiem panoramy miasta. W tym celu udaliśmy się na znajdujący się na wzgórzu zamek, do którego dotarcie było (dosłownie) zapierającym dech w piersiach spacerkiem. Odwiedziliśmy również Piran, czyli miasto leżące nad Adriatykiem, gdzie każdy mógł poczuć nadmorski klimat. Jednakże to wizyta w kościele w Hrastovlje była wisienką na torcie, dla każdego humanisty. To tam znajduje się oryginalny, średniowieczny fresk przedstawiający „Danse macabre”.

Wizyta w Słowenji skończyła się dla nas zdecydowanie za szybko. Wszyscy z żalem musieliśmy opuścić nowo poznanych przyjaciół  i wrócić do prozy życia. Jednak wspomnienia pozostaną z nami na zawsze, a na ich „odświeżenie” będziemy mieli okazję za rok. Ale to już inna sprawa.