Radość z bycia uczniem

Radość z bycia uczniem

Otrzęsiny to – wbrew pozorom – sprawa poważna. Tradycja sztubackiego, kpiarskiego przyjmowania nowych studentów przez starszą żakowską brać sięga początków tej niezwykłej przygody kultury europejskiej, jaką był uniwersytet. W naszym Liceum – choć uniwersytetem nie jesteśmy – rytuał ten również miał się ongiś całkiem dobrze. 

Choć bywało i tak – trzeba to sobie uczciwie powiedzieć – że nie zawsze dobrze to wychodziło. Pierwszoklasiści czasem – już to z nieśmiałości, już to z jakichś innych powodów – pojawiali się na takiej zabawie w nader nielicznej reprezentacji. A w tym roku było tłumnie – i to jest pierwsza radość.

Radość druga – że otrzęsiny w ogóle doszły do skutku. W zeszłym roku, starając się dostosować do surowych reżimów sanitarnych, zrezygnowaliśmy z tego wesołego zamieszania. W tym roku postanowiliśmy zaryzykować – i dopięliśmy swego. I poczuliśmy się po prostu lepiej, normalniej.

Radość trzecia, największa – że po prostu wszyscy wybornie się bawili. Były gry i konkursy, były zabawne i przemyślane prezenty, była moc tańców – tylko tyle i aż tyle. Poczuliśmy, że to fajnie być uczniem naszego Liceum – a przecież o to w tym wszystkim chodziło.