W wielu szkołach dni otwarte dla kandydatów do klas pierwszych to czas olśniewających prezentacji tego, czym dana placówka może się najbardziej pochwalić – na polu nauki, twórczości artystycznej, sportu... My zaś już w zeszłym roku postawiliśmy na spontaniczność – czyli po prostu daliśmy naszym gościom możliwość obejrzenia budynku, pogadania z nauczycielami i uczniami.
I tak jakoś wyszło, że to właśnie było prezentacją tego, co u nas najcenniejsze – czyli radosnej, niewymuszonej atmosfery serdeczności i autentycznej wspólnoty. A skoro się udało rok temu – to po co poprawiać dobre na lepsze (co, jak wiadomo, rzadko się udaje)? Dlatego też również tegoroczny dzień otwarty naszego Liceum to była przede wszystkim rozmowa, rozmowa, niekończąca się rozmowa. Czy jej efekty przełożą się na rekrutację do szkoły? Tego oczywiście nie wiemy, ale nie możemy się oprzeć wrażeniu, że wszyscy tłumnie odwiedzający nas goście opuszczali nas w bardzo obiecujących nastrojach...