Strasznie, zabawnie, poważnie i po coś

Strasznie, zabawnie, poważnie i po coś

Gdyby jakiś ósmoklasista myślał o wyborze naszego Liceum i wiedziony tą myślą postanowił dziś akurat nas odwiedzić, to cóż… nie tylko z pewnością nie zdecydowałby się na spędzenie wśród nas kolejnych czterech lat, ale niewykluczone, że po prostu natychmiast uciekłby z dzikim krzykiem. Bo też – prawdę powiedziawszy – park przy naszej szkole wyglądał dziś strasznie: rozbite samochody z zakrwawionymi pasażerami w środku, ludzie z obciętymi rękami, rozhisteryzowani, oparzeni, nieprzytomni, z zawałami, goniący się z siekierami. I czy to, że w tym pandemonium tak świetnie się bawiliśmy, świadczy o nas jakoś wyjątkowo źle?

Ależ wprost przeciwnie: to po prostu kolejne już zawody pierwszej pomocy przedmedycznej, zaaranżowane – jak zawsze – przez niezmordowaną panią profesor Małgorzatę Dziedzic. A zatem bawiąc się – uczyliśmy się czegoś, kto wie, czy nie najpotrzebniejszego: jak uratować czyjeś zdrowie i życie. Przy okazji zaś – i tu już naprawdę uśmiechy się kończą – wspominaliśmy naszego tragicznie zmarłego w czasie tatrzańskiej wyprawy ucznia, Jakuba Ciołka, którego pamięci od samego początku zawody te są dedykowane. No ale skoro zawody – to zawody, powiedzmy więc, pod czyją opieką możemy czuć się w Szkole najbezpieczniej. I tak oto trzecie miejsce w naszym szlachetnym zmaganiu przypadło klasie 3B; na miejscu drugim uplasowała się klasa 2A, a na pierwszym – 3A. Ale tak naprawdę największą gwarancję bezpieczeństwa daje… cóż: drużyna nauczycieli, która (w składzie: pani profesor Paula Bartecka, ojciec Radosław Boboń, pan profesor Łukasz Wiśniowski) nie tylko wystartowała, ale też zdobyła największą ilość punktów!