Przez mrok i ciszę do radości i światła

Przez mrok i ciszę do radości i światła

Wielkanoc jest tajemnicą – bynajmniej nie tylko w wymiarze teologicznym; to nielicha zagwozdka również w dalece bardziej przyziemnym, marketingowym sensie. Bo o ile dawno już znaleziono sposoby na handlowe spożytkowanie Bożego Narodzenia (dużo srebra, czerwieni i sztucznego śniegu, w których tapla się jakaś bliżej niesprecyzowana rogacizna, inwazja wymagających natychmiastowej fizjoterapeutycznej i fryzjerskiej interwencji przerośniętych krasnoludków zwanych z kompletnie niezrozumiałych powodów Świętymi Mikołajami, wszechobecna muzyczna trucizna imitująca kolędy), o tyle Wielkanoc jakoś nie daje się zwasalizować. Jakiś tam zawstydzony baranek czy inne kurczątko, gdzieś tam turlika się jedna sfrustrowana pisanka... a wspomnienie Zmartwychwstania i tak dumnie wyrasta ponad to wszystko, patrzy dumnie z góry na cały ten popkulturowy bełkot.

Czemu tak? Odpowiedź jest prosta: bo nikt jeszcze nie znalazł dobrego niereligijnego sposobu na to, jak poradzić sobie z poprzedzającą radość niedzielnego poranka grozą, spowijającą katolickie kościoły od czwartkowego wieczoru do sobotniej nocy; nie da się rozmienić na doraźny zysk powtarzanej co roku opowieści o zdradzie, opuszczeniu, załganym sądzie, cierpieniu i śmierci; nie udaje się przehandlować szarpiącego skórę bicza, ściekającej z twarzy plwociny, kaleczących skronie cierni i wbijających się między ścięgna gwoździ.

Dlatego chyba dobrze się stało, że nasza tegoroczna szkolna refleksja przed Triduum Paschalnym była tak trudna, tak okrutna. Ludzkie opowieści o doświadczeniu bólu, opuszczenia, smutku i samotności (także tej największej, jaka pozostaje po śmierci najbliższych), ale też o rodzącym się w trudach zdobywaniu poczucia sensu nigdy chyba nie mogły wybrzmieć mocniej i prawdziwiej. Bo przecież w to środowe popołudnie na holu liceum łączyło nas nie tylko współczucie i zrozumienie – była tam również nadzieja, że to, co nikomu zdarzać się nie powinno, cały ten mrok spowijający czasem życie każdego z nas, znajduje uzasadnienie w Tym, który poprzedził wszelkie istnienie na drodze ku światłu nieznającemu zmierzchu...