I Majówka SKTK LOZP – bez chustki do nosa w głąb króliczej nory

I Majówka SKTK LOZP – bez chustki do nosa w głąb króliczej nory

Działające przy naszym Liceum Szkolne Koło Turystyczno-Krajoznawcze postanowiło w tym roku zainaugurować obyczaj włóczęgowskiego świętowania długiego majowego weekendu. I choć na dobry początek były to z pozoru „tylko” Sudety, to wycieczka ta bardziej przypominała wyprawę Bilba Bagginsa po smoczy skarb...

Bo też i góry były tajemniczo mgliste, i znalazło się w nich miejsce na skamieniałe krasnoludy (z rozmiarów bardziej wyglądające na trolle), na ponure ruiny, na opuszczone sztolnie, u końca których czaił się atomowy smok. Ale chwilami wędrowcom mogło się też wydawać, że niczym Alicja fiknęli kozła do króliczej nory: bo gdzie indziej, jak nie w krainie czarów znaleźć można znikające miasta (i to zarówno takie, które zniknęły kiedyś, jak i te, które rozpływają się na oczach oglądającego), kopalnie, które zniknąć nie mogą, bo nigdy ich – oficjalnie – nie było, barokowe kościoły, których na dobrą sprawę w ogóle być nie powinno, bo znajdują się w miejscowości liczącej ze dwie garści domów, a rozmiarami nie ustępują największym polskim świątyniom, wsie, w których kiedyś z wielką pompą witano słońce zjawiające się po raz pierwszy od pół roku, jeziora, z których każde mieni się innym kolorem tęczy...

Czy ten opis brzmi bajkowo i nie do końca zrozumiale? Jeśli tak, to dobrze: bo kto był, ten zrozumie, a ci, którzy się nie pokwapili, niech już teraz ostrzą sobie apetyty na przyszły rok!