Sobotnio, słonecznie, rodzinnie

Sobotnio, słonecznie, rodzinnie

Niektórym może się wydawać, że pisanie w kronice o pogodzie jest dowodem zwykłego braku pomysłowości kronikarza – ale tym razem nie da się o niej nie napisać, bo (mówiąc bardzo odważnie) to, co dzieje się w naszej kapryśnej polskiej atmosferze zawsze w dzień organizowanego już od lat rokrocznie Pikniku Rodzinnego, powinno być dla niedowiarków pośrednim dowodem istnienia Opatrzności... Wszystkie prognozy, wielki spisek synoptyków był przeciwko nam: miało lać, wiać, ziębić i w ogóle wszystko, co najgorsze – no i oczywiście lało, wiało i ziębiło, ale wyłącznie przed i po naszej wielkiej imprezie, która odbyła się w najbardziej sprzyjającej aurze.

Dlatego też tegoroczny Piknik Rodzinny organizowany na rzecz Fundacji Oświatowej Księdza Stanisława Konarskiego po raz kolejny okazał się wielkim sukcesem – także frekwencyjnym, bo gości było co niemiara... A my po prostu staraliśmy się, by nikt się nie nudził: pokazy, występy, wspólne zabawy – wymienienie choćby małej części z nich byłoby krzywdzące i zwyczajnie mijałoby się z celem. Nikt też nie miał szans odejść głodnym: stoiska wokół głównego placu naszej zabawy uginały się od ciast, napojów, naleśników, gofrów i potraw z grilla.

A jedyne, co się nie udało, to loty balonem (a tak, balon również był w planach): na to jednak przyjemnie chłodzący nas wiatr okazał się odrobinę za mocny...