27 kwietnia - jako uczniowie klas maturalnych - udaliśmy się na pielgrzymkę do położonej niedaleko od Krakowa malowniczej Kalwarii Zebrzydowskiej.
Pierwsze godziny podróży spędzone w korkach do wyjazdu z Krakowa umilaliśmy sobie bądź to snem, bądź rozmową w doborowym towarzystwie nas samych. Po wielu czasowych perturbacjach i prawie godzinie spóźnienia dotarliśmy w końcu pod monumentalny klasztor, wznoszący swoje opasłe mury wysoko ponad głowami domów okolicznego miasteczka.
Najpierw uczestniczyliśmy w terenowej Drodze Krzyżowej odprawianej przez ojca Jakuba oraz naszych wspaniałych kolegów i koleżanki (nie można też zapomnieć o Kacprze i Janku, którzy podjęli się trudu noszenia przenośnego głośnika i dzięki uprzejmości których mogliśmy usłyszeć treść rozważań).
Odczuliśmy ekstremalność pieszej wędrówki, szczególnie w jej końcowym etapie, pokonując wzniesienie Golgoty. Potem odetchnęliśmy, słuchając wykładów dwojga absolwentów naszej szkoły - Niny i Mateusza, którzy w bardzo przekonujący sposób próbowali rozprawić się z naszymi maturalnymi lękami.
Pobyt w przyklasztornej kaplicy sfinalizowała Msza Święta, na koniec której otrzymaliśmy wzruszające indywidualne błogosławieństwo od naszych wychowawców. Wzruszeni i duchowo podbudowani swój pobyt w klasztorze zwieńczyliśmy niezłym obiadem w tutejszej restauracji. Co bardziej spostrzegawczy raczyli się również dostępnymi w bardzo dobrej cenie, rozpływającymi się w ustach, papieskimi kremówkami. Niektórzy z przerwy skorzystali na łonie natury, kontemplując piękno okolicznych łąk. Zadowoleni i najedzeni wróciliśmy do autokaru, żeby wyruszyć w drogę powrotna, którą umilały nam opowiadane z werwą nostalgiczno-komiczne historie ze szkolnej przeszłości.
Mikołaj Pokrzepa